Ferie nad Bałtykiem

Hasło zimowy caravaning, większości miłośników podróżowania kamperem, kojarzy się wyjazdem w góry i białym szaleństwem. Nie da się ukryć, że coraz więcej osób na narty udaje się właśnie kamperem. My jednak mamy inną propozycję, nieco bardziej pasującą do panującej w tym roku aury.

Łagodna, żeby nie powiedzieć ciepła zima, brak mrozów i śniegu sprzyjają podróżowaniu kamperami nawet nie do końca przystosowanymi do eksploatacji o tej porze roku. Tradycyjnie najłagodniejsze warunki i dość wyrównane temperatury, jeśli chodzi o różnice między dniem a nocą, panują na wybrzeżu. Dlaczego zatem nie pojechać zimą nad Bałtyk? Mamy propozycję kilkudniowej wycieczki na północny zachód, aż do cieśniny Mały Bełt.

O tym, że niespecjalnie lubimy podróżować kamperem po Polsce pisaliśmy już kilkukrotnie, między innymi w tym artykule: "Kamperem po Polsce". Nie jest też tajemnicą, że naszym ulubionym kierunkiem wyjazdów, w przypadku, gdy do dyspozycji nie mamy zbyt wiele czasu, są Niemcy i Dania. Głównie ze względu na bardzo dobrze rozwiniętą infrastrukturę w postaci kempingów i parkingów dla kamperów. Zimą ma to jeszcze większe znaczenie, bo w Polsce miejsc, które działają przez cały rok, jest naprawdę niewiele. Tych godnych polecenia zaledwie kilka.

Przedstawioną poniżej trasę przejechaliśmy w przerwie świąteczno-noworocznej, na przełomie 2019 i 2020 roku. W podróży byliśmy 12 dni. Święta spędziliśmy w Danii, a nowy rok przywitaliśmy w Niemczech.

Jak zwykle przy okazji takich wyjazdów, do kampera spakowaliśmy się po południu, w dniu poprzedzającym wyjazd. Dzięki temu wyjechać mogliśmy stosunkowo wcześnie rano, zaraz po śniadaniu. Wybraliśmy najkrótszą i najszybszą trasę z Warszawy, autostrada A2 w kierunku Poznania, a dalej drogą ekspresową S3 w stronę Szczecina. Granicę przekroczyliśmy w Kołbaskowie, a dalej pojechaliśmy w kierunku Hamburga. Pierwszy dłuższy postój zrobiliśmy sobie jeszcze w Polsce, na jednej ze stacji benzynowych. Pogoda nam sprzyjała, a ruch na drodze był niewielki, przynajmniej w kierunku, w którym podążaliśmy. W przeciwną stronę to jest do Polski, było znacznie gorzej. Wielu naszych rodaków jechało do domu na Święta.

Jechało się na tyle dobrze, że wieczorem zameldowaliśmy się na Stellplatz Elmenhorst, niedaleko Rostocku. Zazwyczaj staramy się nie pokonywać tak dużych odległości (ok. 800 km) jednego dnia. Jednak dwóch kierowców i dobre warunki drogowe sprawiły, że dojechaliśmy tam po niecałych jedenastu godzinach od wyjazdu z domu. Wystarczająco wcześnie, żeby zjeść całkiem dobrą kolację w pobliskiej restauracji.

Stellplatz Elmenhorst to nowoczesny parking dla kamperów. Jest tu wszystko, co potrzebne w podróży. Czyste, przestronne i ogrzewane sanitariaty. Przyłącza prądu na każdym stanowisku, darmowe wifi oraz punkt serwisowy dla kamperów. Zaznaczyć jednak trzeba, że miejsce to nie należy do najtańszych, bo za kampera i 4 osoby zapłacić trzeba 25 Euro za dobę, nie licząc prądu i kosztów pryszniców.

Dzięki temu, że pierwszego dnia pokonaliśmy tak długi odcinek, drugiego dnia bez problemu dotarliśmy do celu podróży. Middelfart to niewielkie miasteczko, położone na zachodnim brzegu wyspy Fionii (duń. Fyn). Malownicze porty jachtowe po obu stronach miasta, liczne tereny spacerowe, przytulne, niewielkie centrum z wieloma knajpkami i butikami oraz największa atrakcja turystyczna Bridgewalking Lillebælt sprawiają, że można tu spokojnie spędzić kilka dni. Doskonałe miejsce na odpoczynek od zgiełku i codzienności.

Nasz kolejny przystanek to Wohnmobilstellplatz on Noor w miejscowości Eckernförde. Mieliśmy szczęście i zajęliśmy ostatnie wolne miejsce, przyjeżdżając około godziny 15:00. Ten parking jest stosunkowo duży i ma wzorcowe wręcz zaplecze w postaci dużych, ogrzewanych sanitariatów, pralni oraz punktu serwisowego. Podobnie jak parking Nyhavn 2, stellplatz ten jest w pełni zautomatyzowany. Opłatę należy wnieść przed wjazdem. W automacie zapłacimy kartą, a magnetyczny bilecik służy nie tylko do otwarcia szlabanu, ale również do otwierania łazienek i płacenia za prąd. Przy tak zautomatyzowanym systemie dziwi fakt, że za wodę płacić trzeba bilonem - 10 eurocentów za 10 litrów.

Nie ma na świecie drugiego takiego morza jak Bałtyk. Tu są najpiękniejsze plaże i najpiękniejsze wschody i zachody słońca bez względu na porę roku. Z największą przyjemnością zatrzymaliśmy się na jednym z kempingów otwartych na okres świąteczno-noworoczny, Naturcampingplatz "On the beach". Ma on wszystko, co potrzeba: duże parcele, ogrzewane toalety i prysznice, pralnię, miejsce do mycia naczyń i miłą obsługę. Położony jest tuż przy plaży. Cudnej, nadbałtyckiej plaży, po której można chodzić godzinami, nawet zimą. W końcu nie ma złej pogody do spacerów, są tylko nieodpowiednie ubrania. Z nieukrywanym żalem opuszczaliśmy to miejsce.

Zimowy karawaning słusznie cieszy się coraz większą popularnością. Podzielamy zdanie tych wszystkich, którzy twierdzą, że sezon na podróżowanie kamperem trwa przez cały rok i nie ma złej pory na wyjazd. Liczy się nastawienie. Jesteśmy przekonani, że przedstawiona powyżej propozycja trasy będzie równie atrakcyjna o każdej porze roku.
Wprawdzie byliśmy nieco zaskoczeni ilością kamperów i osób podróżujących nimi w czasie Świąt i w okresie do Nowego Roku oraz faktem, że na niektórych parkingach w Niemczech tak trudno o wolne miejsce. Ostatecznie jednak wyjazd ten, pod każdym względem, zaliczyć możemy do bardzo udanych. Odwiedziliśmy urokliwe i nieznane nam wcześniej miejsca, spotkaliśmy ciekawych ludzi.